„Była sobie dziewczynka” to jedna z takich książek, które wciskają w fotel. Książka, którą po prostu trzeba przeczytać od deski do deski i najlepiej kilka razy. Książka, która wzrusza, smuci i złości. Łatwo napisać recenzje np. o przygodach Pippi, bo jest to bardzo radosna postać a jej perypetie są po prostu zabawnie, przyjemne. „Była sobie dziewczynka” opisuje życie dziewczynek od epoki kamienia łupanego po teraźniejszość. Nie są to jednak zwykłe ugładzone historie.
Każda nich przedstawia inną dziewczynkę zamieszkująca dane miejsce, w danym czasie, ale wszystkie te dziewczynki łączy bardzo wiele, często skrajne ubóstwo, przymusowe zamążpójście w bardzo młodym wieku. Sporo tych historii jest bardzo smutnych i wywołały strugi łez podczas czytana zarówno u Leny, jak i u mnie. Treść książki była konsultowana z pedagogiem i psychologiem dziecięcym. Opisuję możliwie najdelikatniej trudne tematy, z którymi borykały się kobiety przez tysiące lat i nadal się borykają.
„Była sobie dziewczynka” to pozycja dzięki, której młodzi czytelnicy mogą poznać losy dziewczynek z różnych epok historycznych i zrozumieć, jak to dobrze być współczesną dzieckiem, bo choć książka jest o dziewczynkach myślę, że i chłopcy powinni ja przeczytać.
Napisałam na początku, że książka wzrusza, smuci i złości. Złość po prostu ogarnia, gdy zdajemy sobie sprawę, że czytamy najprawdziwszą prawdę. Zdarzenia opisane w historiach, do dzisiejszego dnia w wielu miejscach na świecie nie są historiĄ, ale rzeczywistością. Historie są wielowymiarowe, wielopłaszczyznowe i trzeba je popruty przeczytać i przetrawić.
Książka zawiera wiele ciekawych informacji, mimo braku ram czasowych w postaci dat. Pozycja ta zachęca do zgłębienia tematu praw kobiet i ich roli w społeczeństwie.
Myślę, że każda dziewczynka po przeczytaniu takiej książki doceni ile ma szczęścia, że żyje w kraju, w którym panuje wolność oraz równouprawnienie, i gdzie każdy z nas może decydować o samym sobie i własnej przyszłości. Takie budujące jest przesłanie publikacji „Była sobie dziewczynka”.
Książka ma spory format i piękna twardą oprawę. Niestety ilustracje stanowią najsłabszy element tej publikacji. Dziecko wieku szkolnym oczekuje potwierdzenia w ilustracjach treści. Ilustracje wykonał Łukasz Majewski, którego grafikę pamiętam z serii o Ancyklopku gdzie budziła mój zachwyt. Niestety, tym razem naszym zdaniem ilustracje są po prostu smutne ponure i nie jest to wina kolorów.
widziałam już w kilku miejscach tą właśnie pozycję, bardzo mnie jej recenzje zaciekawiły
OdpowiedzUsuńSama chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńKolejna fajna pozycja ksiązkowa, na pewno znajdzie wielu fanow.
OdpowiedzUsuńPo twojej recenzji jestem przekonana, że warto abym przeczytała ją z córką. Zresztą sama jestem ciekawa.
OdpowiedzUsuńZainspirowałaś mnie, chętnie rozpoczne poszukiwania tej książki... :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaintrygowała książka po tej recenzji sama jestem jej ciekawa :) co do ilustracji myślę że tak jak smutne są historie tak i ilustracje hmm
OdpowiedzUsuńlubimy takie ksiazki
OdpowiedzUsuń